18 lip 2013

Cube World | Dzień: 5-7

Tym razem postanowiłem nie wdawać się w zbędne szczegóły. Jak wyglądają dni w Cube World doskonale opisałem Wam w poprzednich dwóch częściach. Ostatnia część moich przygód przed przerwą gotowa. Zaczynam brać się za poradniki do Cube World.

Jest wiele do opowiedzenia, a więc zaczynamy. Na potwierdzenie moich słów mam jak zwykle mnóstwo 'zdjęć z podróży'. 

Galeria fotek na samym dole.

W tą i z powrotem

Skończyłem na tym, że ocean miał się nie ciągnąć w nieskończoność. Tak się złożyło że po długiej wędrówce napotkałem jego połączenie się z innym i przez to zostałem zmuszony zmienić kierunek wyprawy. Na mapie znalazłem inne miasto do którego wyruszyłem. Droga była długa, ale zadziwiająco bezpieczna. Po drodze zdobyłem trochę doświadczenia i nowego przyjaciela, który później niestety w tajemniczych okolicznościach zniknął.

Był nim koń! Po oswojeniu umieściłem go w klatce. Gdy byłem w mieście i chciałem go wypuścić, okazało się że zniknął. Nie było Johnnego. Od tej chwili, nieco wkurzony zostałem zmuszony do ponownego znalezienia przysmaku i koni. W mieście Lugoron posprzedawałem co się da i nabyłem nowy sprzęt. Wpadła nowa kusza, bumerang i ubranie. Zakupiłem też łódkę.

Wykorzystałem ją od razu gdy dotarłem następnego dnia z powrotem na wybrzeże.

Wyspy

Widziałem ich wiele. Od małych, które ledwo wystawały z wody, po takie, które sprawiały wrażenie stałego lądu.
Pierwszą z tak dużych była wyspa, na której znalazłem Ruiny Landara.

Z pomocą czarownicy nieźle na tej wyspie poexpiłem. Wpadło półtora poziomu. Zombie, szkielety i czupiradła były silne - szczególnie te drugie - ale nie na tyle, abym nie dał rady. Dostawałem 12-13 XP za każde z nich, więc było warto.

Drugą wyspą do której dotarłem była Wyspa Damadar. To była dopiero wyspa cebulowa! Nie znalazłem innego moba (poza grupkami frogmanów) niż chodzące cebule i rzodkiewki oraz cromlingi. Wyspa była jednym wielkim warzywniakiem. Jako iż każdy z tych stworów był łatwy do pokonania, tłukłem je grupowo.



Trzecią i ostatnią wyspą na której się zatrzymałem była wyspa Nargar, na której znajdowała się "stolica" okolicznych wód a zarazem miasto, do którego tak bardzo planowałem dotrzeć. Nargar nie różnił się zbytnio od Geki i Lugoron. Zaopatrzyłem się w mikstury i kilka innych rzeczy i ruszyłem w kierunku wybrzeża, które według mapy było całkiem blisko.

Cholerny śnieg

Po dopłynięciu do brzegu przywitała mnie temperatura -17°C no i oczywiście śnieg, za którym nie zbyt przepadałem. Zawsze miałem pecha na śnieżnych krainach. Cudowne miasto Vartar do którego przybyłem zmieniło nieco moje podejście do śniegu. Było bardzo ładne, wszystko co potrzebne było pod ręką.
W nim zaopatrzyłem się o kolejny nowy sprzęt i jedzenie.
Wkrótce po wymarszu sprawdziłem jak daleko muszę iść wzdłuż brzegu, by zobaczyć granicę Geki. Końca przesuwania mapy nie było widać. Setki kilometrów? Jakim cudem? Nie wiem, ale Geke znalazłem po kilku minutach szukania. Okazało się, że dojście lądem zajmie mi jakieś dwa lub trzy dni..



Postanowiłem ruszyć przed siebie i nie poddawać się. Pierwszym moim celem było dojście do Geki, a drugim zdobycie odpowiedniego pożywienia dla konia i żuka oraz oswojenie ich. Śnieg temu nie sprzyjał. Czym prędzej musiałem opuścić śnieżną krainę, do której miałem jeszcze zamiar powrócić w przyszłości.

Po drodze zatrzymałem się w ruinach zamku. Poza nieumarłymi przy wejściu widziałem śnieżnego Gnolla, którego zabicie sprawiło mi sporo problemów. W środku nie wiem co było, ponieważ grupka ludzi pilnująca wejścia nie chciała mnie do niego wpuścić.

Ruszając dalej udało mi się pokonać coś, co parę chwil temu wydawało się niemożliwe. Wielkie Skull Bulle - byczki! Dzięki nowej kuszy i umiejętności odskoku w tył były do pokonania. Z ogrami było nieco trudniej, ale także zacząłem dawać sobie radę.

Piramida

Co było dalej? Myślę że to tajemnicą nie będzie. Dotarłem do końca śnieżnej krainy. Widziałem po drodze kolejne ruiny, podobne do tych spotkanych na wyspie, lecz z jeszcze silniejszymi stworami. Spróbowałem się z jednym, ale nie miałem szans.



Po długiej podróży na mapie wreszcie pojawiały się znajome tereny. Aby skrócić trochę drogę, postanowiłem przepłynąć kawałek oceanu. W ten że sposób napotkałem jeszcze jedną wyspę.
Na niej spotkałem nowe stwory - Rocklingi. Nawet nazwa pasuje - zostawały bowiem po nich same kupy gruzu. Poza nimi wszędzie roiło się od karłów.
W środku lasu napotkałem nawet ich przywódcę. Hilika, niby karzeł była tak silna, że gdyby nie grupka Frogmanów, nie zdołałbym jej pokonać. 132 XP - Mniam.



Odpływając w kierunku Geki ujrzałem na mapie dziwną budowlę na sąsiedniej wyspie. Z początku myślałem że to taka dziwna góra, lecz okazało się że to olbrzymia piramida.
Chętnie opowiedział bym Wam co było w środku, jakie skarby się tam znajdują i kto ich pilnuje, lecz tak szybko jak do niej wlazłem, tak szybko byłem martwy. Ogr wraz z swoim pieskiem wbiły mnie w ziemię jednym uderzeniem.

Byczek

Myślałem że większego stwora niż Skull Bull nie ma. Tuż przed Geką, przy jeziorze o którym wspominałem w poprzedniej części (Dzień 4) spotkałem jednak jakiegoś mutanta. Z jednej strony uśmiałem się że jest coś tak wielkiego - wyglądało świetnie, ale z drugiej pojawiła się obawa czy dam radę. Miałem oczywiście zamiar pokonać stwora.



Oddałem kilka strzałów, aby sprawdzić jak wielkie obrażenia zadaję i stwierdziłem że jest to do zrobienia. Wykorzystałem grupkę czarowników do pomocy i bydle po kilku minutach padło. Doświadczenie za stwora to 68 o ile dobrze pamiętam.

Dzikie świnie

Tak, tak.. Dotarłem do Geki. Nowa kusza, łuk i bumerang.. Nie o tym na koniec. Udałem się w miejsce gdzie w pierwszych dniach moich przygód widziałem sporo żuków, które dropiły odpowiednie przysmaki dla koni.
Nie o nich jednak chciałem Wam powiedzieć. 
Zostaliście kiedyś zabici przez świnie? Niedaleko Geki, w górach żyją takie, które nie jednego by powaliły. Junior padał za jednym dziobnięciem, a ja za kilkoma.. Masakra. 
















Czytaj dalej

11 lip 2013

Cube World | Dzień: 4

Opis kolejnego, czwartego już dnia moich przygód w Cube World. Zapraszam do czytania. Jak zwykle, dołączyłem sporo obrazków i wersję audio, do słuchania.

Nie chcesz czytać? Posłuchaj!

Uzupełnienie zapasów

Geka! Po kilkudniowej wędrówce dotarłem wreszcie z powrotem do miasta. Był to moment w którym trzeba było uporządkować zawartość plecaka, który był prawie pełen.
Miałem w nim niemalże wszystko. Zbroje, rękawice, buty, miecze i inne badziewia. Wiele itemów sprzedałem. Szczególnie te, które były dla innych klas.

Mając już w sakiewce trochę kasy postanowiłem że zaopatrzę się w lepsze uzbrojenie. - Najwyższy na to czas.
Przejrzałem oferty i porównałem je z tym, co własnoręcznie mogę zrobić. Okazało się że najlepszym wyjściem będzie stworzenie kuszy, która będzie miała nieco lepsze statystyki niż najlepszy dostępny łuk.

Zabierając się za przerabianie drewna przypomniało mi się o zdobytych surowcach z jaskiń. Zabrałem się więc szybko za liczenie i wyszło, że uzbierałem:
▪ 48 bryłek żelaza
▪ 26 bryłek złota
▪ 11 bryłek srebra
▪ 15 emeraldów
▪ 2 diamenty

Ilości tego były oszałamiające.

Niestety nie dało się ulepszyć kuszy za pomocą innej kostki niż drewniana. Trochę mnie to zdenerwowało. Mam nadzieje że później będzie to możliwe.

Sprawdziłem przy okazji możliwość ulepszenia bumerangu. Moja druga broń mogła zostać ulepszona żelazem i kostką ognia! Niestety ona z kolei była za słaba, a lepszej nie było. Postanowiłem zachować wszystko na później i ulepszyłem tylko kuszę.

Uszyłem sobie też nowe wdzianko i zakupiłem butelki na mikstury.

Przyjaciel i pierwszy boss!

Po zaopatrzeniu się we wszystko co potrzebne do przetrwania postanowiłem się zmierzyć z pierwszym bossem. Był on niedaleko Geki. Przechodziłem nawet w jego pobliżu, gdy ruszałem na tą długą wędrówkę do Anrok.

Wychodząc z Geki rzuciły mi się w oczy koty, pieski oraz świnie. Przypomniało mi się, że można je oswoić! Uzbierało mi się sporo przysmaków dla zwierząt, więc podlazłem do terriera i zacząłem wyciągać po kolei jedzenie, licząc na to, że mam to, które on uwielbia.

Udało się! Po zjedzeniu ciastka postanowiłem nadać mu imię Junior. Od tego momentu pieso-kot, albo koci pies (wygląda jak połączenie kota z psem :D) podążał za mną.

Po 5 minutach wędrówki doszliśmy w pobliże Wielkiego Drzewa Kurkor. Na nim siedział Morkor - pierwszy boss.

Walka była dość ciekawa. Sam mógłbym mieć problemy z jego pokonaniem. Dobrze że przyłączyła się do mnie grupka Elfów.
Morkor uzbrojony był w kuszę i czar, dzięki któremu co jakiś czas pojawiał obok siebie swoje klony. Były one słabsze i po dwóch strzałach z nowej kuszy padały.

Po kilku minutach było po walce. Morkor zginął. Pozyskałem kilka przydatnych rzeczy, które miałem zamiar wykorzystać później. Jedyne na czym się zawiodłem to doświadczenie. Pozyskałem z niego tylko 12XP, o ile dobrze pamiętam. Niektóre moby dają więcej.

Nowa wyprawa

Po przetestowaniu kuszy na Morkorze i kilku stworach spotkanych po drodze, zaplanować trzeba było najbliższe dni.

Dotarłem do Geki, uzupełniłem mikstury, których kilka zużyłem i przyjrzałem się moim umiejętnościom. Dodałem kilka punktów do wspinaczki oraz korzystania z lotni. Kupiłem ją już dawno, ale całkowicie o niej zapomniałem!
Postanowiłem zmienić także swoją specjalizacje. Ze snajpera stałem się zwiadowcą, co jak się później okazało - było doskonałym pomysłem!

Plecak wypełniony miksturami, kusza gotowa do strzału no i Junior niemogący się doczekać dalszej wędrówki.
Ruszyliśmy w przeciwnym kierunku niż za pierwszym razem, czyli na wschód!

Na mapie zauważyłem że są tam oznaczone dwa miejsca w których spotkać można bossa. Skoro z jednym dałem radę, to postanowiłem spróbować z kolejnym.

Dotarłem nad jezioro, w którym boss się znajdował. Była to "nieco" większa puchata, różowa kulka strzelająca czarami, taka sama jak te, które widziałem już wcześniej nad jeziorem w okolicach Anrok.
Oddałem kilka strzałów, lecz nie miałem zbyt wielu szans na odniesienie sukcesu w tym pojedynku. Po tym jak kilka razy padłem - uznałem że nie ma to dalej sensu. Ruszyłem w drogę!

Nowe miasto i przeszkoda, nie do pokonania

Nie minęło nawet 10 minut, gdy na mapie ukazała się granica Lands of Geka. Nowa kraina była porośnięta tropikalną roślinnością.
Zapadał zmrok. Najlepszym rozwiązaniem było wrócić do ogniska, które widziałem nieco wcześniej, niedaleko drogi.
Ta noc była koszmarna. Idąc do ogniska dostałem kilka razy w łeb bumerangiem od Nomada. Samo przespanie się także było problematyczne. Grupka, która koczowała w jego pobliżu okazała się stadem wrogich czarownic. Musiałem więc wstawać i uciekać za każdym razem, gdy słyszałem kroki zbliżające się do namiotu.

O trzeciej nad ranem, gdy robiło się już trochę jaśniej spojrzałem na mapę i zobaczyłem, że dalej na wschodzie jest miasto! Wstałem i postanowiłem iść cały dzień, byleby dojść!

Wkrótce po wymarszu okazało się, że dojście do miasta nie będzie takie łatwe i zajmie więcej niż jeden dzień. Moim oczom ukazał się Ocean Sela. Był to moment w którym musiałem zadecydować co dalej.

Ocean Sela i nowa farma expa

Na oceanie znajdowały się wysepki i początkowo miałem plan dolecieć do miasta metodą od wyspy, do wyspy. Wlazłem na drzewo i udało się dolecieć do pierwszej. Drugi lot na wyspę cebulową zakończył się lądowaniem w wodzie. Zabrakło mi sił i przeleciałem tylko połowę odległości miedzy wyspami.

Szybko doszedłem do wniosku, że dotarcie do miasta w ten sposób będzie niemożliwe.

Dopiero po chwili pływania zauważyłem, że nie jestem sam. Poniżej mnie pływały liczne ryby i rekiny. Wpadłem wtedy na genialny jak się później okazało - plan.
Będąc blisko brzegu zacząłem strzelać do rekinów i piranii. Gdy się zbliżały, wychodziłem z wody i w ten sposób wykańczałem rybki.
Nie były one bardzo silne i później polowałem już w wodzie. Doświadczenie które tam pozyskałem owocowało w dwa levele.

Jako iż nie mogłem tam wiecznie pływać, zdecydowałem, że wyruszę do miasta wzdłuż brzegu. Po drodze mam zamiar nabić 2-3 poziomy. Gdy się uda, będę miał 16 albo 17. Doświadczenie wykorzystam na punkty do możliwości pływania łódką, którą mam zamiar kupić i wrócić przez ocean z powrotem.

Mam tylko nadzieje, że ten ocean nie będzie się ciągnął w nieskończoność.

Czytaj dalej
© RadioBox | DaS_