Cube World | Dzień: 1 - 3
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Jest sporo do powiedzenia. Poza opisem, raportem z przygód znajdziecie tutaj co nieco o mobach, dungeonach itp. Zainteresowanych zapraszam do czytania dalej =)
Nie chcesz czytać? Posłuchaj!
Początek
Wszystko zaczyna się od stworzenia postaci. Od wybrania rasy, klasy postaci oraz jej wyglądu. Ja postanowiłem zagrać człowiekiem. W różnych grach zdarza się że gdzieś kampię ^^ albo atakuje z dystansu. Z tego właśnie powodu wybrałem łucznika. Wolę oklepywać mordy z bezpiecznej odległości.
Po pojawieniu się w świecie Cube World wylądowałem w krainie Lands of Geka. Pierwszym mobkiem który od razu rzucił mi się w oczy był koń, właściwie to całe stado. Był to moment na przetestowanie mojego łuku.
Pierwszy strzał, drugi.. piąty.. koń się wkurzył i ruszył na mnie wraz z jeszcze jednym. Myślałem że to będzie coś w stylu trzech strzałów i po walce. - No i było. Po 3-4 minutowej ucieczce leżałem na glebie.
Zamiast walczyć, postanowiłem udać się na zwiedzanie i znalezienie bezpiecznej kryjówki. Po chwili ukazał się moim oczom namiot przy ognisku. Miałem nadzieję że coś uda się ukraść. Gdy podszedłem bliżej, pojawił się problem. Była nim osa. Ją po małych problemach udało mi się pokonać.
Niestety w namiotach nic nie było -jak później się okazało w nich nigdy nic nie ma.
Studnia i świnie przed miastem Geka były kolejne. Zbliżyłem się dość ostrożnie, obawiając się ataku świni
Geka City
Miasto na pagórku. Można powiedzieć że to taki mój dom. W końcu obok niego się 'narodziłem' Szybko jednak je opuściłem. Musiałem zyskać trochę expa oraz kasy. Ruszając na zachód z sukcesem pokonałem kilka krów. Były też mole i osy. Nie oddalając się zbyt daleko nabiłem 2 levele i udałem się z powrotem do Geki by przenocować. Dobrze że śpiąc odnawia się życie. Było ono dużym problemem, gdyż po walce z końmi nie została mi ani jedna mikstura.
Kolejne dni
Kolejnego dnia wyruszyłem dalej na zachód. Skoro jest jedno miasto, to niedaleko musi być też inne. Po całym dniu drogi i walce z różnymi stworami, po licznych ucieczkach - zastała mnie noc. Cudem znalazłem ognisko obok którego mogłem przespać nockę. Nic szczególnego się nie wydarzyło.
Miasto lub cokolwiek innego zamieszkanego okazało się dalej niż przypuszczałem. W połowie dnia przekroczyłem granicę Lands of Geka i wszedłem do krainy śnieżnej. Małe grupki ludzi i innych ras były w większości przyjazne i jedynym problemem była kolejna noc. Znalazłem ognisko, ale bez kocyka, czy co to tam jest. Nie mogłem się więc przespać. Ruszyłem wzdłuż drogi licząc że szybko znajdę inne. W pewnym tunelu spotkałem jakieś robaki. Uderzyły mnie dwa razy przez co straciłem prawie całe życie. Po chwili i tak mnie dopadły. Zginąłem może z 3 lub 4 razy omijając ten tunel i podczas reszty nocy.
Anrok i długa wędrówka nad jezioro
Po 20 minutach udało mi się! Kolejnym miastem było Anrok. Ledwo do niego wlazłem, napadł mnie jakiś koleś. Przez chwilę myślałem że całe miasto jest wrogo nastawione. Sprawdziłem oferty w sklepach, kupiłem trochę butelek i z roślin znalezionych jeszcze w okolicach miasta Geka i podczas wędrówki zrobiłem cały stack mikstur leczniczych.
W Anrok znalazłem osobę z dziwną ikonką nad łbem. Była to baba oferująca quest, który natychmiast przyjąłem.
Celem zadania była eksploracja jeziora Damakor. Położone było na wschodzie, czyli kierunku z którego przylazłem. Wędrówka na nie zabrała cały dzień. Było jednak warto z tego powodu, iż raki oraz okrągłe kłębki używające czarów były doskonałą farmą expa. Miałem już 5 poziom!
Wracając do questu.. Oblazłem całe jezioro, zanurkowałem na środku i nic. Znalazłem kilka itemów po bójkach między rakami, a grupkami ludzi i innych stworów.
Niczego coby na zakończenie questa wyglądało nie znalazłem. Pomyślałem że wystarczy dojść do jeziora i wrócić.
Zrobiłem to kolejnego dnia i jak się chwile po tym okazało, questa nie zaliczyło. Nie chciało mi się już iść z ponownie.
Długa wędrówka 2 - Donikąd
Nudy, śnieg, śnieżne biegacze i ogry. Wędrówka na południe była najgłupszą rzeczą jaką zrobiłem. Trwała trzy albo cztery dni w grze. Nie pamiętam nawet ile razy zginąłem. Idąc w drugim jej dniu trzymałem się drogi, która niestety skręcała na wschód.
Chciałem jeszcze wrócić do Geki, a więc było to w przeciwnym kierunku. Liczyłem że idąc na południe znajdę drogę na wschód.
Chciałem jeszcze wrócić do Geki, a więc było to w przeciwnym kierunku. Liczyłem że idąc na południe znajdę drogę na wschód.
Trzeciego dnia nie wytrzymałem i postanowiłem że będę wracał, ale nie tą samą drogą. Poszedłem na wschód, zataczając coś w rodzaju koła, a raczej kwadratu. Do Geki miałem na oko tyle, ile przelazłem do tej pory.
Zamek, Alpaca i koniec śniegu
Jedną z dwóch ostatnich rzeczy którą przyszło mi zobaczyć na mroźniej krainie był zamek. Nie pamiętam niestety jego nazwy. Widziałem już jeden niedaleko Anrok, ale póki co omijałem je z daleka.
Drugą rzeczą była Alpaca - Lama. Nie taka zwykła. Coś co określiłbym mianem mamuśki Lam. Znalazłem ją pod wieczór, słysząc odgłosy walki. Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem że małe leją tą wielką - na odwrót - ta duża klepie małe. Postanowiłem się dołączyć.
Alpaca okazała się do pokonania, jednak nie tak szybko. Nie wiadomo skąd wyleciały trzy dziady (ludzie) i zaczęły mnie bić. Nie miałem szans więc oddałem dwa ostatnie strzały na ślepo i zacząłem uciekać.
Cudem natrafiłem na kolejną grupkę ludzi, którzy mi pomogli. Zaklepaliśmy tą wrogo nastawioną grupkę jak i później mamuśkę.
Wydropiła Fire Cube (kostka ognia). Domyśliłem się, że będą mógł ulepszyć nią moją broń.
Idąc dalej cały dzień na mojej mapie ukazała się pustynia!
Wraz z wkroczeniem na nią znalazłem szybko nowe stwory: jeżozwierze, jednego nomada, bittery, wielbłądy, insekty, tornado i chodzące cebule które z daleka wyglądały jak Król Julian.
Trochę poexpiłem na tym, co się dało i znalazłem pierwszą jaskinię!
Jaskinie
W pierwszej jaskini znalazłem trochę żelaza i złota. Jako iż jaskinia była przy wzgórzu, postanowiłem się cofnąć do innych gór, które minąłem. Okazało się że cała ta wędrówka nie poszła na marne. W jaskiniach znalazłem sporo minerałów. Poza dużą ilością złota i żelaza trafiło się jeszcze kilka emeraldów i srebro.
Dalej było tylko lepiej. Pustynia była mała, i schodząc z niej ukazał mi się cudowny, długo wyczekiwany napis. Lands of Lanlon. Skojarzyłem że widziałem już go wcześniej, podczas zdobywania expa w okolicach Geki. Na niej także znalazłem kilka jaskiń, które przyniosły jeszcze większe zyski, niż te na pustyni. Znalazłem nawet diament!
Po dniu eksploracji i nocnym spacerku na mapie ukazała się Geka! Byłem w połowie drogi między pustynią, a Geką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz